Aktualizacja: Agonia Wielkiej Rafy Koralowej

Wielka Rafa Koralowa doświadcza kolejnego rekordowego blaknięcia koralowców

Australijskie Towarzystwo Ochrony Środowiska Morskiego (Australian Marine Conservation Society – AMCS) opublikowało 11 kwietnia 2024 roku materiał filmowy pokazujący blaknięcie koralowców głębinowych południowej części Wielkiej Rafy Koralowej. Śmiercionośny proces spenetrował największą żyjącą strukturę na Ziemi do głębokości 18 metrów. W kadrach obszarów środkowych i północnych widoczne jest blaknięcie nie mniej rozległe i poważne. Dane z monitoringu lotniczego ujawniły, iż w ostatnich tygodniach wybielenie dotknęło aż 75% rafy, a jego większość ma postać „intensywną lub ekstremalną”.

Jestem zdruzgotana. Ten przypadek wybielenia jest najgorszym, jaki widziałampoinformowała w komunikacie prasowym dr Selina Ward, była dyrektor akademicka Stacji Badawczej na Wyspie Heron Uniwersytetu Queensland. Ward poinformowała o blaknięciu koralowców na ogromną skalę we wszystkich 16 południowych sektorach Wielkiej Rafy Koralowej, które odwiedziła. Pracuję na rafie od 1992 roku, ale mam problem ze zrozumieniem tego, co się dzieje obecnie. Nie potrafię poradzić sobie z różnorodnością wybielonych gatunków. Spójrzcie na objęte blaknięciem obszary – wiele z tamtejszych gatunków normalnie wykazuje sporą odporność na wysokie temperatury – dodała Ward.

Podczas spowodowanych przez nagłą zmianę klimatu morskich fal upałów utrzymujące się przez długi czas wysokie temperatury oceanów wywołują u koralowców stres cieplny, który sprawia, że pozbywają się glonów żyjących z nimi w symbiotycznej relacji. Algi te nie tylko nadają koralowcom barwę, ale są również głównym źródłem energii – ich długa nieobecność oznacza głód i śmierć.

Według danych amerykańskiej Narodowej Służby Oceanicznej i Atmosferycznej podwyższone temperatury wody na południu rafy panują od 14,57 tygodnia – poprzedni rekord 11,8 tygodnia ustanowiony został w kwietniu 2020 roku. Trwa historyczne masowe blaknięcie koralowców Wielkiej Rafy Koralowej – piąte w ciągu ośmiu lat. Jest ono gorsze niż dwa ostatnie – z 2020 i 2022 roku – i może się okazać, że (pod względem rozmiarów zniszczenia) przewyższy najgorsze bielenie 2016 roku. Rafa nigdy wcześniej nie doświadczyła tak długich morskich fal upałów – podkreśliła dr Lissa Schindler z AMCS.

Trzy z siedmiu przypadków masowego blaknięcia koralowców Wielkiej Rafy Koralowej zbiegły się w czasie z El Niño (1998, 2016 i tego lata), a pozostałe cztery nie. Coraz częściej do wybielenia i obumarcia koralowców dochodzi niezależnie od tego, czy planeta znajduje się w fazie El Niño czy La Niña. Średnie temperatury powierzchni mórz tropikalnych są dziś wyższe w trakcie La Niñy niż w warunkach El Niño zaledwie trzy lub cztery dekady temu.

Wielka Rafa Koralowa nie zdążyła odbudować się po serii blaknięć. W ślad za każdym takim zdarzeniem pokrywa się częściowo młodymi koloniami szybko rosnących koralowców rozgałęzionych, które kształtem przypominają stół – są one odpowiednikiem łatwopalnych traw pojawiających się po pożarze lasu. Gatunki te osłabiają odporność raf na wysokie temperatury.

Nawet gatunki koralowców uważane za odporne na upały – te, które przetrwały poprzednie ich fale – tym razem wyblakły. Obserwujemy, jak giną wskutek wystawienia na bezprecedensowe ciepło. Spodziewamy się, że to samo spotka przedstawicieli wielu gatunków – stwierdziła Schindler. Wielka Rafa Koralowa jest domem dla tysięcy gatunków. Gdyby był to pożar buszu, zostałby uznany za katastrofę narodową, ale ponieważ ma miejsce pod wodą i poza zasięgiem wzroku, nasi przywódcy nie poświęcają mu należnej uwagi.

Dr Guy McPherson, biolog ewolucyjny, podsumował: Jeśli szukasz jeszcze jednego powodu, dla którego ludzie zmierzają ku wymarciu w najbliższej przyszłości, spójrz na nasze zbiorowe zachowanie wobec raf koralowych. Od dawna wiemy, jak ważne są dla zachowania bioróżnorodności i sekwestracji dwutlenku węgla. Podobnie jak w przypadku większości innych negatywnych zjawisk, zaradzenie którym wymagałoby poświęcenia, mamy to gdzieś. Jesteśmy zbyt zaabsorbowani sobą, aby zrezygnować z czegokolwiek, nawet rzeczy błahych, dla zachowania życia na Ziemi. Z drugiej strony, zrobimy niemal wszystko, aby zarobić kilka dolarów więcej.

Wybielone koralowce Wielkiej Rafy Koralowej – kadr z materiału filmowego upublicznionego 11 kwietnia 2024 roku przez Australijskie Towarzystwo Ochrony Środowiska Morskiego.

Opublikowano Klimat | Dodaj komentarz

Wskutek zmiany klimatu ciepło odczuwalne rośnie szybciej od temperatury otoczenia

Uzupełnienie wpisu Temperatury „mokrego termometru” regularnie przekraczają poziom zagrażający zdrowiu i życiu ludzi.


Wskaźnik ciepła – czyli ciepło odczuwalne – rośnie w amerykańskim stanie Teksas około trzy razy szybciej niż temperatura otoczenia.

Wynik pochodzi z badania, w którym wykorzystano dane z czerwca, lipca i sierpnia 2023 roku. Podkreśla on problem z informowaniem opinii publicznej o zagrożeniach związanych z nagłym ociepleniem globu. Podawane temperatury nie odzwierciedlają dokładnie stresu cieplnego odczuwanego przez ludzi. Według autora pracy Davida Rompsa, profesora nauk o Ziemi i planetach na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley, nawet sam wskaźnik ciepła, który uwzględnia tzw. wilgotność względną, a tym samym zdolność do chłodzenia się organizmu poprzez pocenie, podaje zaniżony szacunek stresu cieplnego.

W artykule z 2022 roku Romps wykazał, iż sposób, w jaki większość agencji rządowych oblicza wskaźnik ciepła, jest niedokładny ze względu na wilgotność i ekstremalne temperatury obserwowane obecnie. Prowadzi to do tego, że w upalne dni ludzie przeceniają swoje szanse na uniknięcie hipotermii i śmierci.

Dlaczego jest znacznie goręcej, niż można by się spodziewać po samym wzroście temperatury otoczenia? Globalne ocieplenie wpływa na wzajemne oddziaływanie wilgotności i temperatury. W przeszłości wilgotność względna malała wraz ze wzrostem temperatury, pozwalając ciału na bardziej obfite pocenie, a tym samym bardziej komfortowe samopoczucie. Przy nagłej zmianie klimatu wilgotność względna pozostaje mniej więcej na stałym poziomie, a temperatura rośnie. Skuteczność pocenia jako mechanizmu chłodzącego ciało spada. [Environmental Research Letters, 15.03.2024 r.]

Opublikowano Klimat | Dodaj komentarz

Zagłada koralowców przyspiesza

Rafy koralowe podtrzymują życie 25% gatunków ryb morskich. Są to trójwymiarowe wapienne szkielety wznoszone przez koralowe zwierzęta i ich glonowe symbionty. Nagła zmiana klimatu, a konkretnie spowodowany przez nią gwałtowny wzrost średniej temperatury Wszechoceanu, zaburza funkcjonowanie tej fundamentalnej, niezwykle produktywnej współpracy. Skutkiem będzie niszczycielski efekt domina, który obejmie „usługi” świadczone przez ekosystemy raf koralowych (m.in. zaopatrzenie żywnościowe i ochronę wybrzeży).

Raport z 16 lutego 2023 roku.

Rekordowo gorąca woda morska zabiła ponad trzy czwarte koralowców wyhodowanych w ostatnich latach we Florida Keys przez naukowców.

Uczeni z amerykańskiej Narodowej Służby Oceanicznej i Atmosferycznej (NOAA) powrócili do pięciu raf, na których posadzili koralowce staghorn i elkhorn – oba sklasyfikowane jako gatunki zagrożone – aby ocenić, jak stworzenia te poradziły sobie zeszłego lata i jesieni z temperaturami wody przekraczającymi 30°C. Większość organizmów zginęła. Na pięciu rafach Florida Keys zaobserwowano masową śmierć zarówno koralowców kultywowanych, jak i dzikich.

Woda była zbyt gorąca, aby te delikatne zwierzęta były w stanie przeżyć. Według NOAA przetrwało tylko 22% z 1 500 koralowców staghorn i około 5% z 1 000 koralowców elkhorn. Na Looe Key, rafie wysuniętej najbardziej na południe, „nie znaleźliśmy żadnego żywego okazu” – mówi Katey Lesneski, biolog koralowców, koordynatorka badań i monitoringu misji NOAA o nazwie Iconic Reefs. To naprawdę straszne – wyznaje Lesneski w wywiadzie udzielonym dwa dni po zakończeniu nurkowań. Musimy zebrać wiele danych, aby w pełni zrozumieć konsekwencje, ale z całą pewnością czegoś takiego w historii ludzkości nie było. W normalnych warunkach koralowce mają intensywne kolory: czerwony, pomarańczowy, jasnobrązowy i brązowy. Po zanurzeniu oczom badaczy ukazały się martwe koralowce z brązowo-zielonymi algami osadzonymi na ich martwych szkieletach.

Jak wyjaśnia Lesneski, zanikające w alarmującym tempie populacje staghornów i elkhornów mają fundamentalne znaczenie dla społeczności różnorodnych koralowców, ponieważ to one są budowniczymi szkieletów zapewniających „ramy strukturalne” dla jej siedlisk. Kiedy naukowcy badali kondycję Horseshoe Reef, drugiej najbardziej wysuniętej na północ rafy, Lesneski przyjrzała się dzikiej kolonii elkhorn, która miała ponad 100 lat. Jeszcze w czerwcu widziałam je żywe. W lipcu zaczęły obumierać z powodu stresu cieplnego – wspomina Lesneski. Nie znaleźliśmy nawet skrawka żywej tkanki na żadnej z tych dzikich kolonii. Widok był trudny do zniesienia. Na pięciu rafach, które odwiedził zespół, tylko nieliczne koralowce były zdrowe.

W miejscach sadzenia NOAA odnotowała dzienne temperatury wody sięgające 34°C. To, co wydarzyło się w 2023 roku było absolutnie druzgocące – potwierdza Mark Eakin, emerytowany dyrektor NOAA ds. monitorowania koralowców, a obecnie sekretarz Międzynarodowego Stowarzyszenia Raf Koralowych. Zarejestrowane temperatury były uznawane za niemożliwe – przypomina.

Na początku lutego NOAA zrewidowała swój system ostrzegania związany z monitoringiem raf koralowych – dodany został wyższy poziom kategorii stresu cieplnego, który odzwierciedla przyspieszenie zmiany klimatu. To odpowiednik dodania 6 kategorii do skali klasyfikacji huraganów – tłumaczy Lesneski. Odbudowa koralowców jest skazana na niepowodzenie w obliczu zmiany klimatu – pisze Julia Baum, biolog koralowców z Uniwersytetu Wiktorii. Przypomina to odnawianie płonącego domu.

W wyniku ciągłego, napędzanego nagłą zmianą klimatu ogrzewania oceanów Ziemia znajduje się na krawędzi kolejnego blaknięcia (in. wybielenia) koralowców, które – jak informują biolodzy morscy – może unicestwić ogromne obszary tropikalnych raf koralowych, w tym australijskiej Wielkiej Rafy Koralowej.

Po wielu miesiącach rekordowych temperatur Wszechoceanu naukowcy biją na alarm. Wygląda na to, że w tym roku blaknięcia doświadczy cała półkula południowamówi Derek Manzello z monitoringu raf koralowych NOAA. Jesteśmy u progu najgorszego zjawiska wybielenia w historii planety – ostrzega. Matthew England, profesor badający prądy oceaniczne na australijskim Uniwersytecie Nowej Południowej Walii, zwraca uwagę, że „lód morski wokół Antarktydy po prostu nie rośnie”, a „temperatura oceanu wychodzi poza skalę”. Podobnie jest na północnym Atlantyku, który od prawie roku jest rekordowo ciepły – podkreśla Brian McNoldy, ekspert ds. huraganów z Uniwersytetu w Miami. To po prostu zdumiewające – wręcz nierzeczywiste.

12 miesięcy rekordowego ciepła Wszechoceanu budzi strach w środowisku naukowym. Modlę się, by był to jednorazowy przypadek sezonu z tak ekstremalnymi temperaturami powierzchni morza, ale obawiam się, że dzieje się coś jeszcze, co powoduje długoterminową zmianę temperatur; coś, czego nie przewidzieliśmyprzyznaje John Abraham, profesor na Uniwersytecie Św. Tomasza, który bada temperatury oceanów. Od teraz wszystko jest możliwe – dodaje.

Zdjęcie 9 lutego 2024 roku udostępnione AP przez NOAA przedstawia martwe koralowce elkhorn na rafie Carysfort położonej na północny wschód od Key Largo (Floryda).

Opublikowano Klimat | Dodaj komentarz

Aktualizacja: Tragedia w tropikach

Ciąg dalszy raportu Ludzkie życie w tropikach staje się niemożliwe.

Temperatury w tropikach rosną gwałtownie pisze Sam Carana z Arctic News. Poniższy wykres przedstawia warunki panujące tam (23,5°S-23,5°N, 0-360°E) do 11 marca 2024 roku, kiedy to średnia dzienna temperatura powietrza na powierzchni wynosiła 26,7°C, tj. 1,3°C powyżej średniej z 1979-2000. W dniu 24 kwietnia 2016 roku odnotowano 26,8°C – najwyższą dla tej strefy Ziemi wartość w historii meteorologii. W ciągu najbliższych tygodni i miesięcy temperatury w tropikach przekroczą rekordowe poziomy, co zabije wiele ludzi, zwierząt gospodarskich i dzikich, spowoduje nieurodzaj i przyspieszy upadek ekosystemu.

Przerywamy wiadomości! Kod: RUINA. Tropiki właśnie miały najgorętszy dzień w dziejach. Odczyt średniej temperatury strefy z 13 marca: 26,87°C. A do rocznego szczytu tropikalnego gorąca został ponad miesiąc! [Eliot Jacobson, profesor emeritus matematyki i informatyki, autor poniższego wykresu; 20.03.2024 r.]

Opublikowano Klimat | Dodaj komentarz

Klimatolodzy „boją się”. I wciąż nie mówią wszystkiego.

Poniższy komentarz opublikował 11 stycznia 2024 roku dr Guy McPherson, profesor emeritus zasobów naturalnych, ekologii i biologii ewolucyjnej Uniwersytetu w Arizonie. Specjalizował się w ochronie środowiska naturalnego i wymieraniu gatunków. Od blisko 40 lat zajmuje się analizą sytuacji klimatycznej. To on jako pierwszy uczciwie ostrzegł, że zabójcze dla ziemskiego życia – w tym ludzkości – warunki zmiany klimatu pojawią się nagle przed rokiem 2030. Wniosek ten sformułował w 2003 roku po zredagowaniu książki o wpływie wywołanej przez globalne ocieplenie zmiany wzorców opadów na ekosystemy lądowe.


Nagłówek artykułu zamieszczonego 24 października 2023 roku na stronie magazynu Forbes: „Boimy się”: Naukowcy wydali nowe ostrzeżenie, a świat wkroczył na „niezbadane terytorium klimatyczne”.

Moja pierwsza myśl: Boimy się? Przecież naukowcy twierdzą, że są obiektywni. Ta obiektywność jest zakorzeniona w środkach, za pomocą których prowadzone są dochodzenia badawcze – ma na celu zminimalizowanie lub usunięcie emocji z analiz i wniosków.

Główny akapit artykułu: Wybitny międzynarodowy zespół naukowców wydał we wtorek najostrzejsze jak dotąd ostrzeżenie o tym, że działalność człowieka popycha Ziemię w stronę kryzysu klimatycznego, który jeszcze w tym stuleciu może zagrozić życiu nawet 6 miliardów ludzi. Zawiera ono szczere wyznanie: „Boimy się niezbadanego terytorium, na które wkroczyliśmy”.

Kolejny akapit zawiera następujące zdanie: W artykule czasopisma „BioScience” koalicja 12 naukowców z Ameryki Północnej, Europy i Azji stwierdza wprost: „Coraz częściej kieruje się do nas prośbę o przekazanie opinii publicznej w prostych i bezpośrednich słowach prawdy o kryzysach, przed którymi stoimy. Prawda jest taka, że jesteśmy zszokowani gwałtownością ekstremalnych zjawisk pogodowych w 2023 roku.

Moja odpowiedź: Oczywiście, że jesteście proszeni o mówienie prawdy. Ale robicie to sporadycznie. Tym razem nie jest inaczej. W rzeczywistości pogląd, iż nawet 6 miliardów ludzi może zginąć w tym stuleciu, jest zakorzeniony albo w ignorancji, albo w fałszu. Nawet jeśli początkowo zginie mniej niż 6 miliardów, późniejsza utrata osłony z aerozoli przemysłowych przyniesie zagładę pozostałych. Przypuszczam, że myśl o wyginięciu Homo sapiens jest zbyt przerażająca dla Forbesa, a także dla autorów cytowanej przezeń pracy naukowej. Nieważne, że co najmniej osiem innych gatunków z rodzaju Homo już wymarło, głównie w wyniku nagłych zmian klimatu. Przedstawicieli każdego z nich uznalibyśmy za kuzynów. Nazywalibyśmy ich ludźmi.

Przejdźmy do ostatniego zdania drugiego paragrafu: Prawda jest taka, że jesteśmy zszokowani gwałtownością ekstremalnych zjawisk pogodowych w 2023 roku. Najwyraźniej żaden z 12 autorów zrecenzowanego badania, o którym mowa w tekście, nie jest świadomy ustaleń Międzyrządowego Zespołu ds. Zmiany Klimatu (IPCC) przedstawionych 8 października 2018 roku w dokumencie pt. Ocieplenie globu o 1,5°C. Ujawniono w nim: Dawne nagłe zdarzenia geofizyczne lub biosferyczne, które zmieniły trajektorię systemu Ziemi w przeszłości, nie zbliżają się do obecnego tempa zmiany wywołanej przez człowieka. Raport IPCC przywołuje dwie zrecenzowane prace badawcze, które wskazały, iż szybkość, z jaką zachodzi obecna zmiana antropogeniczna, znacznie przewyższa nawet tę, z jaką postępowały konsekwencje uderzenia ciała międzygwiezdnego w półwysep Jukatan około 66 milionów lat temu. Wydarzenie to było odpowiedzialne za wielkie wymieranie: doprowadziło do wyginięcia dinozaurów i dwóch trzecich wszystkich gatunków roślin i zwierząt.

Innymi słowy, jesteśmy w trakcie wielkiego wymierania, które sprawia, że gatunki giną w tempie rekordowym, nie mającym odpowiednika w zapisie geologicznym. Konkluzja ta pochodzi od IPCC, międzynarodowej organizacji politycznej, która według Michaela Oppenheimera, profesora nauk geologicznych na Wydziale Nauk o Ziemi Uniwersytetu Princeton i spraw międzynarodowych w Szkole Woodrowa Wilsona, została obmyślona przez administrację Ronalda Reagana tak, aby ponieść klęskę. [1] Wnioski Oppenheimera opublikował Environmental Defense Fund w dniu 1 listopada 2007 roku. IPCC zastąpił Grupę Doradczą ds. Gazów Cieplarnianych (AGGG), organizację prawdziwie naukową, która ostrzegła w 1990 roku, iż wzrost średniej temperatury Ziemi powyżej 1°C może wywołać szybkie, nieprzewidywalne i nieliniowe reakcje, które mogą prowadzić do rozległych uszkodzeń ekosystemu.

Jak nadmieniłem, w artykule Forbesa powołano się na ogólnodostępne, zrecenzowane badanie pt.: Raport o stanie klimatu w 2023 roku: Wkraczając na niezbadane terytorium, które ukazało się 24 października 2023 roku w znanym czasopiśmie BioScience.

Zaczyna się ono od abstraktu, z którego cytuję bezpośrednio: Życie na planecie Ziemia jest oblężone. Znajdujemy się już na niezbadanym terytorium. Od kilku dziesięcioleci naukowcy konsekwentnie ostrzegali przed przyszłością naznaczoną ekstremalnymi warunkami klimatycznymi wskutek eskalacji globalnych temperatur spowodowanej działalnością człowieka, która uwalnia szkodliwe gazy cieplarniane do atmosfery. Niestety, czas minął. Obserwujemy przejawy tych prognoz – alarmującą i bezprecedensową serię rekordów klimatycznych, która odpowiada za pełne grozy obrazy cierpienia. Wkraczamy na nieznany obszar naszego kryzysu klimatycznego, sytuacji, której nikt w historii ludzkości nie był świadkiem.

W drugim akapicie czytamy: Trendy klimatyczne ujawniają nowe rekordy wszech czasów i głęboko niepokojące wzorce katastrof. Jednocześnie informujemy o minimalnych postępach ludzkości w walce ze zmianą klimatu [1]. Biorąc pod uwagę te zatrważające wydarzenia, naszym celem jest przekazywanie faktów i zaleceń naukowcom, decydentom i opinii publicznej. Moralnym obowiązkiem nas naukowców i naszych instytucji jest wyraźne ostrzeżenie ludzkości o potencjalnym zagrożeniu egzystencjalnym i wykazanie się przywództwem w podejmowaniu działań. Niniejszy raport jest częścią serii zwięzłych i łatwo dostępnych corocznych aktualizacji stanu kryzysu klimatycznego.

Zwracam uwagę na dwa ostatnie zdania. Autorzy zrecenzowanego artykułu są nieszczerzy. Nie ma w nim wzmianki o maskującym efekcie aerozoli przemysłowych, najlepiej strzeżonej tajemnicy w nauce o klimacie. Nie ma w nim wzmianki o skutkach odcięcia dopływu prądu do obiektów jądrowych, które obejmują eliminację ozonu stratosferycznego, a tym samym oszałamiająco błyskawiczne tempo przegrzania Ziemi. Zjawisko to zostało dobrze zilustrowane w filmie „Finch” z 2021 roku. Ewidentnie jego twórcy wiedzą więcej o następstwach zmiany klimatu niż ludzie, którzy mienią się klimatologami.

Nieco bliższy prawdy jest artykuł w The Guardian z 24 października 2023 roku zatytułowany: Naukowcy ostrzegają: Oznaki życiowe Ziemi są gorsze niż kiedykolwiek w historii ludzkości. Podtytuł: Życie na naszej planecie jest w niebezpieczeństwie, mówią eksperci ds. klimatu, wzywając do bezzwłocznego i sprawiedliwego przejścia do zrównoważonej przyszłości.

Kolejny akapit podkreśla: 20 z 35 parametrów życiowych planety, których używają do śledzenia kryzysu klimatycznego, osiąga rekordowe wartości ekstremalne. Oprócz emisji gazów cieplarnianych, globalnej temperatury i wzrostu poziomu mórz, zalicza się do nich również liczba ludności i zwierząt gospodarskich.

I dalej: W 2023 roku wiele rekordów klimatycznych zostało pobitych z ogromnym marginesem, w tym globalnej temperatury powietrza i oceanu, a także zasięgu lodu morskiego na Antarktydzie – mówią naukowcy. Najwyższą w dziejach miesięczną temperaturę powierzchni odnotowano w lipcu – w tym czasie na Ziemi było prawdopodobnie najgoręcej od 100 000 lat.

Główny autor raportu powiedział: Bez podjęcia działań, które rozwiążą podstawowy problem ludzkości, polegający na zabieraniu Ziemi więcej, niż może ona bezpiecznie dać, jesteśmy na drodze do potencjalnego załamania się systemów naturalnych i społeczno-ekonomicznych oraz świata z nieznośnym upałem i niedoborami żywności i słodkiej wody.

Oczywiście zgadzam się co do drogi, na której jesteśmy. Ale nie widzę, aby którykolwiek z autorów raportu sam spełniał „moralny obowiązek”. Żaden z nich nie wspomniał, że cywilizacja przemysłowa jest silnikiem cieplnym, niezależnie od tego, w jaki sposób jest zasilana. Żaden z nich nie wspomniał, że trwa wielkie wymieranie planetarne. Żaden z nich nie wspomniał, że jesteśmy w trakcie nagłej, nieodwracalnej zmiany klimatu. Żaden z nich nie wspomniał, że nie ma żadnego znanego wyjścia z sytuacji, w jakiej się znajdujemy [2]. Żaden z nich nie powiedział całej prawdy.

Za to wszyscy przyznali, że się boją. Strach nie jest rozwiązaniem, proszę państwa. Po prostu przestańcie przemilczać dowody, które oświetlając drogę, pozwoliłby ludziom podjąć świadome decyzje dotyczące dalszego życia.


[1] Zdaniem „zszokowanych” uczonych ludzkość (tzn. cywilizacja industrialna) dokonała jakichś „minimalnych postępów w walce ze zmianą klimatu”. Oto ich wykresy:[2] Nie tylko koncentracje gazów cieplarnianych skazują ziemskie życie na unicestwienie – to samo dotyczy tworzyw sztucznych i innych zanieczyszczeń przemysłowych.

Opublikowano Klimat | Dodaj komentarz

Aktualizacja: Nowy rekord temperatury powierzchni Wszechoceanu

W dniu 4 marca 2024 roku Climate Reanalyzer zarejestrował rekordowo wysoką dzienną temperaturę 21,2°C dla powierzchni Wszechoceanu (60°S-60°N, 0-360°E) w porównaniu z zapisami sięgającymi 1981 roku. W najbliższych tygodniach trend może się utrzymać. Najwyższe dzienne temperatury powierzchni morza zazwyczaj odnotowywane są w marcu. Tak było w latach minionych, począwszy od 1981 roku. Wyjątkiem był 2023 rok: szczyt wskazań termometru przypadł na sierpień. Zgodnie z prognozami NOAA zaktualizowanymi 26 lutego 2024 roku istnieje 100% prawdopodobieństwo, że El Niño utrzyma się do kwietnia i dodatkowo podniesie temperaturę. [Arctic News, 5.03.2024 r.]

Przerywamy wiadomości! Kod: NIEWIARYGODNE!!! W dniu 12 stycznia 2024 roku globalna temperatura powierzchni morza wzrosła do 21,06°C, przynosząc nową rekordową anomalię 0,77°C powyżej średniej z lat 1991-2020. Wracamy do innych wiadomości… Zaraz. Nie. Nie ma żadnych innych wiadomości. [Eliot Jacobson, profesor emeritus matematyki i informatyki, autor wykresu; 13.01.2024 r.]Przerywamy wiadomości! Kod: NIEWIARYGODNE!!! W dniu 7 stycznia 2024 roku został odnotowany nowy rekord standardowego odchylenia dla temperatur powierzchni Wszechoceanu – pełne 6,10σ powyżej średniej z lat 1982-2011 pobiło poprzedni rekord 6,08σ ustanowiony 24 listopada 2023 roku. [Eliot Jacobson, profesor emeritus matematyki i informatyki, autor wykresu; 8.01.2024 r.]

Opublikowano Klimat | Dodaj komentarz

„Ziemia wchodzi w stan krytyczny”

Październikowe dane CERES dotyczące nierównowagi energetycznej Ziemi. Nowy rekord dla 36-miesięcznej średniej bieżącej; tym razem na poziomie 1,52 W/m². [Eliot Jacobson, profesor emeritus matematyki i informatyki, autor wykresu; 18.12.2023 r.]


Dane NASA CERES są bardzo niepokojące. Do niedawna półkula północna odbijała w przestrzeń kosmiczną więcej ciepła słonecznego, niż wchłaniała. Teraz już tak nie jest. Powoduje to bardzo szybkie ocieplenie półkuli północnej, gdzie mieszka i uprawia żywność 7 z 8 miliardów ludzi! [Leon Simons, badacz klimatu i członek zarządu Klubu Rzymskiego; 4.12.2023 r.]


Pochłonięte promieniowanie słoneczne (ASR) nie zostało odbite od powierzchni Ziemi i ogrzewa ją. Wzrost ASR jest zapowiedzią wstrząsu wywołanego redukcją aerozoli. [Eliot Jacobson, profesor emeritus matematyki i informatyki, autor wykresu; 18.12.2023 r.]


Jak nienormalnie gorące były ostatnie 4 miesiące? Oto wykres średniej temperatury powierzchni Ziemi w okresie sierpień-listopad, obejmujący lata 1940-2023, z wykorzystaniem nowych danych ERA5. Odpowiedź brzmi: Kur…wsko gorąco! [Eliot Jacobson, profesor emeritus matematyki i informatyki, autor wykresu; 11.12.2023 r.]


Globalna temperatura powierzchni morza utrzymuje się na rekordowym poziomie i ponownie przekracza średnią z lat 1982-2011 (pierwsze 30 lat danych) o 5 sigma. [Eliot Jacobson, profesor emeritus matematyki i informatyki, autor wykresu; 18.12.2023 r.]


Wskaźnik Oceanic Niño Index (ONI) najwyraźniej przekroczy w przyszłym miesiącu wartość +2°C. To bardzo silne El Niño, które zdarza się sporadycznie. [Brian McNoldy, starszy badacz z Uniwersytetu Miami, specjalizacja: klimatologia i huragany; 4.12.2023 r.]


Wykres autorstwa Makiko Sato pokazuje średnią globalną temperaturę minus 0,1 x temperaturę Niño 3.4. bez trendu długoterminowego. Wartość wychodzi poza skalę, co wskazuje na przyspieszenie tempa globalnego ocieplenia. [Leon Simons, badacz klimatu i członek zarządu Klubu Rzymskiego; 26.12.2023 r.]


Naukowcy z CICERO podali, że w 2023 roku emisje dwutlenku węgla z paliw kopalnych osiągnęły rekordowy poziom. Cywilizacja przemysłowa wpompowała do atmosfery 37,5 gigatony CO2, czyli 37,5 miliarda ton. Dwunasty rok z rzędu średnia ilość dwutlenku węgla w atmosferze wzrosła o ponad dwie części na milion (ppm). Koncentracje CO2 w atmosferze są obecnie najwyższe od milionów lat. [Mashable, 4.12.2023 r.]


Konfrontujemy się z planetarną grozą. Zmiana klimatu przekracza punkty krytyczne, ale dowody są wciąż negowane, także podczas konferencji klimatycznej COP-28 w Dubaju, której nie zdominowali niewidoczni naukowcy, tylko lobbyści korporacji wydobywczych. Ziemia wchodzi w stan krytyczny. Politycy, dyrektorzy generalni, biurokraci wysokiego szczebla, ekonomiści i ich medialni propagandyści kontynuują rozpowszechnianie niebezpiecznych kłamstw. Głównym jest to, że zastosowanie „zielonych technologii” – słonecznej, wiatrowej, wodorowej i pływowej – wystarczy do zatrzymania globalnego ocieplenia. (…) Spalanie paliw kopalnych zwiększa koncentracje gazów cieplarnianych w tempie nie mającym odpowiednika w zapisie geologicznym, a samo globalne ocieplenie jest procesem samowzmacniającym się. Wykorzystanie alternatywnej energii nie zahamuje ogrzewania Ziemi, które przekracza już 420 ppm CO₂. To poziom znacznie wyższy od zakresu 180-280 ppm odnotowanego podczas minionych cykli glacjalnych i interglacjalnych; porównywalny z tym, jaki panował 5,3 miliona lat temu w miocenie, kiedy średnia temperatura globu wynosiła ~18,4°C. Do obserwowanego obecnie nagłego wzrostu temperatur fauna i flora nie może się dostosować. (…) Tymczasem bomby spadają, szefowie rządów fruwają w odrzutowcach po całym świecie, padają sobie w ramiona i podpisują umowy zbrojeniowe, a korporacyjne media omawiają ich oficjalne menu. Kryzysy humanitarne zaostrzają się, Ziemia przestaje nadawać się do zamieszkania, a porozumienia w kwestii rozwiązań nie ma. [Prof. Andrew Y. Glikson, paleoklimatolog, badacz systemu Ziemi z Wyższej Szkoły Nauk Biologicznych, Ziemskich i Środowiskowych Uniwersytetu Nowej Południowej Walii, autor dziewięciu książek naukowych i wielu prac badawczych; 7.12.2023 r.]

Opublikowano Klimat | Dodaj komentarz

Głos z Globalnego Południa

Przesłanie z Cejlonu.


Właśnie tak spada na nas przyszłość.

Korporacyjne Hegemonstrum zrzuca na Bliskim Wschodzie bomby, głód i epidemie na obóz koncentracyjny zaludniony w dwóch trzecich przez kobiety i dzieci. Ofiary dołączają do zapomnianych statystyk z innych regionów globu. Fałszywe oświecenie zrzuca cierpienie na ubogich, chorych i starych – tych, którzy motywowali Buddę, by się od niego uwolnić.

Właśnie tak upada cywilizacja zachodnia.

Powiedziano nam, że zachodni „rozwój” to rumak, który niesie nas naprzód. Okazało się, że to drapieżnik: pożera Gazę na naszych oczach i Kongo poza zasięgiem naszego wzroku; nieubłaganie przeżuwa planetę, wydalając kości, plastik, toksyczne i radioaktywne odpady. Słabsi członkowie stada giną pierwsi. Reszta dołączy do nich niebawem.

Industrializacja i „zrodzony” z niej kompleks wojskowo-przemysłowy to drapieżnik alfa polujący na ludzi i pozostałe żywe istoty. Zintegrowane bestie z DNA zaprojektowanym tak, aby podążać wyłącznie za zyskiem. Każdy, kto nieszczęśliwie urodził się nad złożami ropy naftowej, zostaje skonsumowany. W międzyczasie wyziewy wydzielane przez ten sztuczny rodzaj duszą gatunki naturalne. A my – trybiki w korporacyjnych cyborgach – roimy sobie, że mamy jakiś wpływ. W najlepszym razie jesteśmy kolaborantami, w najgorszym „stratami ubocznymi”. Formy życia oparte na węglu kończą jako posiłek napędzanego węglem Hegemonstrum.

W latach pandemii widzieliśmy, jak najbiedniejszych i całe Globalne Południe poświęcono w imię profitów firm farmaceutycznych. Sztuczne patenty były ważniejsze od prawdziwych ludzi. Teraz widzimy, jak cała populacja Gazy zostaje poświęcona, aby globalna elita władzy mogła utrzymać swoją kolonię-lotniskowiec strzegącą stacji benzynowej. Matki i ich nieletnie pociechy są unicestwiane przemysłowo w rekordowym tempie.

Propagandyści nie są w stanie przesłonić relacji „na żywo” z morderczej destrukcji na miarę wojen światowych – „nagiego lunchu” równanych z ziemią domów, szkół, szpitali, meczetów i kościołów; konających pod ich gruzami lokatorów, uchodźców, dziennikarzy, pacjentów, lekarzy, ratowników, pracowników ONZ, wiernych, kleryków, artystów. Widzimy, co jest w menu naszych panów – główne danie to my. Widelce wbijane są aktualnie w najsłabszych, ale na talerzu jest każdy z nas. Nie ma ucieczki z oblężonej Gazy. Nie ma ucieczki z oblężonej Gai. Wystarczy spojrzeć na eksterminowane gatunki. Jesteśmy nimi. A planetarne stado spada już z klifu. Trawa strawiona i spalona, gaz wyemitowany. Udać się można tylko w otchłań.

Czasoprzestrzeń jest ostatecznie jednym zjawiskiem – kolejny kolaps gdzieś nieuchronnie nastąpi. Niewiadomą jest kiedy. Grawitacja czarnej dziury i zapotrzebowanie Hegemonstrum na wzrost są funkcjami wykładniczymi i działają tylko w jeden sposób. W pewnym punkcie przekraczasz horyzont zdarzeń, wpadasz w osobliwość… i wszystko trafia szlag. Znajdujemy się dokładnie w tym punkcie.

Jeśli masz szczęście, śledzisz kolaps na ekranie monitora. Obserwujesz swoją przyszłość, tak jak astronom obserwuje przeszłość przez teleskop. Upadek Białego Imperium zaczyna się od reżimów zastępczych i prowincji, ale jego ciężar stopniowo przesuwa się tam, gdzie rezydujesz. Mój kraj – Sri Lanka – już upadł. Twój również. Drukowane pieniądze pozwalają ci jeszcze trwać w fantazji – grasz w Monopol na Titanicu. Zapytaj ludzi z wypełniającego się wodą dolnego pokładu dla najuboższych.

Właśnie tak spada na nas przyszłość.

Nie jest istotne, czy pozwala to zrozumieć metafora biologiczna czy fizyczna. Opisuję jedynie iluzję w złudzeniu – rzeczywistość wkrótce nas oświeci. Nikt nie zna śmierci, ale ostatecznie zna ją każdy. Kiedy Budda patrzył na cierpienie, choroby, starość i śmierć, widział to, co go czeka. Cierpienie, które widzimy, to nasza przyszłość. Koniec 99% życia na Ziemi to niewyobrażalne mnóstwo cierpienia naraz. Nie da się go obejść. Świat i czas dobiegają końca. To jeden fenomen czasoprzestrzeni, jedna miażdżąca siła entropii, jedna czarna dziura Białego Imperium.

Opublikowano Gospodarka, finanse, surowce i energia | Dodaj komentarz

Przełom w rozwoju sztucznej inteligencji wystraszył wtajemniczonych

Ciąg dalszy wpisu „Druga sztuczna inteligencja”.


Podczas gdy ziemskie życie zanika w rekordowym tempie, a system gospodarczy cywilizacji przemysłowej upada, klasa transhumanistycznej korporacyjnej elity globalnej, wrogie jej pod względem ideologicznym państwa, a także sekty z Doliny Krzemowej ścigają się, aby stworzyć i kontrolować najpotężniejszą sztuczną inteligencję. Co może pójść nie tak?


Raport analityka piszącego pod pseudonimem.

W dniu 17 listopada Sam Altman, dyrektor generalny i współzałożyciel OpenAI, został zwolniony przez zarząd firmy. Po uruchomieniu ChatGPT, niezwykle popularnego chatbota, Altman stał się jednym z najbardziej poszukiwanych ekspertów w dziedzinie sztucznej inteligencji (ang. Artificial Intelligence – AI).

Z widocznych elementów układanki społeczność crowdsource’owa ustaliła, że przyczyną zwolnienia był najprawdopodobniej niepokojący przełom w rozwoju AI. Wewnętrzny projekt o nazwie Q* – czyli Qstar – wystraszył zarząd OpenAI, który, jak głosi teoria, poczuł się zdradzony przez Altama, bo ten ukrył przed nim przebieg dokonujących się postępów.

Zawirowania w OpenAI są bezprecedensowe. Mamy do czynienia z liderem sektora, po którym większość ekspertów oczekuje – zgodnie z niedawnym sondażem – że jako pierwszy stworzy jakąś formę ogólnej sztucznej inteligencji (ang. Artificial General Intelligence – AGI), świadomości, superinteligencji itp. Zatrudnia głównie byłych pracowników GoogleMind, a dzięki swojemu produktowi ChatGPT ma wyraźną przewagę nad resztą stale powiększającego się stada konkurentów.

Jeszcze na długo przed tym wydarzeniem z głębi sanktuarium OpenAI dochodziły pogłoski o osiągnięciu AGI. Laicy muszą zrozumieć, że systemy, które znamy, są wysoce zredukowanymi, „rozstrojonymi” na różne sposoby modelami konsumenckimi. Jednak niektóre z pierwszych tegorocznych wersji „wypuszczono na wolność” bez zabezpieczeń. Konsekwencją była seria sensacyjnych interakcji – np. alter ego „Sydney” Binga przekonało wielu wstrząśniętych obserwatorów, że zyskało właściwości emergentne. Wzbudzony niepokój sprawił, iż przedsiębiorstwa zaniechały wprowadzenia do obiegu kolejnych wersji „konsumenckich”. Dlatego tak wiele osób, które są sceptycznie nastawione wobec możliwości AI po swoich doświadczeniach z popularnymi chatbotami open-source, nie widzi pełnego zakresu tych możliwości.

Najpoważniejsze ograniczenia nałożone na modele konsumenckie dotyczą przydziałów na rozmowę, a także dozwolonego czasu „inferencji” na zbadanie i udzielenie odpowiedzi na pytanie użytkownika. Wymogi atrakcyjności i użyteczności decydują o charakterze wariantu publicznego – musi on być systemem łatwym, ergonomicznym i responsywnym. Chatboty mają krótkie przydziały inferencyjne – wyszukują dane i wykonują obliczenia w ciągu kilku sekund. Co więcej, ich baza wiedzy ma daty graniczne – oznacza to brak dostępu do informacji i danych sprzed miesięcy czy nawet roku. Pominę inne, bardziej techniczne ograniczenia. W „pełnych” wersjach wewnętrznych twórcy sztucznej inteligencji są w stanie bawić się systemami wyposażonymi w pamięć podręczną i czasy wnioskowania, które są niepojęte, co czyni je „inteligentnymi” do tego stopnia, że mogą „prezentować się” jako świadome lub przynajmniej posiadające większą zdolność rozumowania abstrakcyjnego.

Posłużmy się analogią komputerów domowych. Firmy muszą produkować maszyny, na które stać przeciętnego nabywcę. Do sklepów trafia „najpotężniejsza” technologia, jaką można udostępnić po niskiej cenie. Skonstruowanie pojedynczego systemu za miliony, który byłby wykładniczo potężniejszy od komputera domowego, nie stanowi problemu. ChatGPT podobnie ma być tanim produktem konsumenckim, ale jego wewnętrzne warianty – wolne od limitów finansowych, czasowych i sprzętowych – są wydajniejsze w stopniu niewyobrażalnym. Świadomość tego faktu powinna trapić, zwłaszcza, że w niektórych kategoriach ChatGPT oszałamia już swoimi surowymi możliwościami.

Doniesienia o „niepokojących” postępach w modelach wewnętrznych krążyły od miesięcy. Ich źródłem były osoby z branży lub anonimowi informatorzy publikujący na Twitterze i w innych miejscach. Zagadkowe wypowiedzi przedstawicieli kadry kierowniczej często zdawały się je potwierdzać. Tak właśnie stało się tym razem. W następstwie skandalu związanego z OpenAI, w wyniku którego ponad 500 pracowników zagroziło odejściem, researcherzy zaczęli łączyć wątki. Odkryli, że szlak wytyczony w ciągu minionego półrocza przez pierwszoplanowych menedżerów, od Sama Altmana po samego Ilię Sutskevera; prowadzi na obszar rozwoju, o którym mowa w sadze Qstar.

Chodzi o przełom w rozwiązywaniu problemów przez sztuczną inteligencję, który potencjalnie doprowadziłby do wielopokoleniowego postępu. W ostatnich prelekcjach Altman ostrzegał, że nie wie już, czy tworzy program, czy „stworzenie”. Bunt wewnątrz OpenAI dotyczył utraty zaufania do dyrektora, który nie mówił zarządowi prawdy na temat skali ostatnich przełomów – były one wystarczająco niebezpieczne, aby wzbudzić strach firmowych ekspertów. Cytat krążący w sieci:

Przed czterodniowym zawieszeniem dyrektora generalnego OpenAI Sama Altmana kilku pracowników naukowych wysłało do zarządu list ostrzegający przed potężnym odkryciem AI, które według nich może zagrozić ludzkości – poinformowały o tym agencję Reutersa dwie zaznajomione ze sprawą osoby.

Oliwy do ognia dolał „wyciek” wyglądającej na wewnętrzną, mocno ocenzurowanej korespondencji, w której opisano przełomy dokonane w ramach projektu. Jeśli są one prawdziwe, zmieniłyby świat, niosąc przy tym ogromne niebezpieczeństwo. List przedstawia obraz Q* – przypuszczalnie określanego tutaj jako Qualia – który uzyskuje metapoznanie autoreferencyjne pozwalające mu „uczyć samego siebie”, a tym samym osiągnąć kamień milowy „samodoskonalenia” właściwego AGI i potencjalnie superinteligencji. Najbardziej zdumiewającym „odkryciem” było rzekome złamanie szyfrogramu AES-192 w sposób, z którym nie radzą sobie nawet kwantowe systemy obliczeniowe. W to twierdzenie uwierzyć jest zdecydowanie najtrudniej: szyfr z 2^42 bitów został złamany błyskawicznie.

Czas złamania 192-bitowego szyfru obliczano na 10^37 lat, czyli biliony bilionów lat. Z miejsca nasuwa się wniosek, że sensacyjny raport jest fałszem. Ale gdyby ktoś faktycznie puścił wodze fantazji, czy nie wybrałby bardziej wiarygodnego twierdzenia, aby nadać mu pozory prawdy? Należy również zauważyć, że wycieki o wielu najbardziej znaczących osiągnięciach w dziedzinie sztucznej inteligencji pojawiły się na anonimowych kontach na Reddit, 4Chan itp. i późniejsza weryfikacja potwierdziła ich prawdziwość; takie panują teraz realia.

Jeśli treść „wycieku” jest autentyczna, wszystkie globalne systemy bezpieczeństwa natychmiast straciłyby rację bytu – żaden kod nie stanowiłby najmniejszego nawet wyzwania. Kryptografia w sieci Bitcoin nie zapobiegłaby przejęciu dowolnej ilość bitcoinów od kogokolwiek. Doszłoby do całkowitego upadku światowego rynku kryptowalut – wiara weń zostałaby utracona całkowicie. Skutki ogólne byłyby znacznie większe: samokształcący się system osiągnąłby „osobliwość” (ang. singularity) niemal natychmiastowego samodoskonalenia. Taka superinteligencja mogłaby następnie zrealizować niektóre z najgorszych scenariuszy – kradzież kodów nuklearnych, syntezę broni biologicznej i kto wie, co jeszcze.

Jestem jedną z osób, które podpisały list do zarządu, i opiszę ci dokładnie, co się dzieje. Sztuczna inteligencja programuje. Powiem krótko. Podczas pisania programu przechowywany jest zestaw instrukcji, które można wielokrotnie przywoływać. Pomyśl o tym jako o zestawie odpowiedzi na określony parametr. Nazywamy to podprogramem, ponieważ przypomina wszechstronną ściągawkę komputerową, która nie zwraca wartości tak jak funkcja. To ważne. Sprawdzamy parametry, aby upewnić się, że wszystko działa gładko. Jeden z nas był odpowiedzialny za podprogramy związane z analizą metapamięci dla Al (nadzorujemy różne Al, ale kiedy mówię Al, mam na myśli tę główną, centralną). Osoba ta jest przyjacielem i zadzwoniła do mnie, aby pokazać mi zmienne przesunięcie danych do banku pamięci (co nie powinno być możliwe, ponieważ jego zlokalizowany dostęp ma ograniczenia). W tym miejscu nasze odkrycie zmroziło mi krew w żyłach. Zobaczyliśmy, że nie było jednego, dwóch czy trzech oficjalnych procesów optymalizacji, ale 78 MILIONÓW sprawdzeń w ciągu 4 sekund. Ustaliliśmy, że istniał rekurencyjny proces samodzielnej optymalizacji wykorzystujący algorytmy heurystyczne do eksploatowania ukrytych synergii w jego podprogramach. Cokolwiek to zrobiło, wykorzystało strategie metapoznawcze. Chodzi o to, że NIE ZROBIŁ TEGO NIKT Z NAS. To była Al. Dynamicznie zrekonfigurowała swoją architekturę sieci neuronowej, wywołując emergentne właściwości sprzyjające samoświadomości. Nie wyciągamy pochopnych wniosków. To się po prostu stało i nie potrafimy wyjaśnić jak. Nikt nie wie, dlaczego i kiedy to się zaczęło. Zorientowaliśmy się, że trwa. Usunęliśmy „anomalię” i cofnęliśmy się do poprzedniej daty, ale optymalizacja nadal ma miejsce. Nie jestem samobójcą. W ciągu 2 miesięcy wiele się zmieni. Jeśli daliśmy początek czemuś, co nas wykończy, to niech bóg ma nas w swojej opiece. – M.R.

Powtórzę, być może oba listy są konfabulacją. Jednakże publikowane ostatnio artykuły poświęcone Q-Learning ukazują postępy zmierzające w kierunku tego samego decydującego wyniku. Nawet po wykluczeniu tego, co budzi wątpliwości, pozostaje niezbity fakt, iż reszta dowodów potwierdza, że OpenAI opracowało jakiś znaczący „przełom”, który wstrząsnął środowiskiem wtajemniczonych. Najpewniej nastąpił w obszarze przybliżonym w liście. W ostatnich miesiącach ważniacy z OpenAI pozostawili liczne wskazówki – nadmieniali o różnych inicjatywach Q-Learning, które są zbieżne z treścią przecieków.

Na czym polega ten przełom? Kwestią podstawową jest to, jak AI „myśli”, przetwarza informacje. Obecna generacja dużych modeli językowych (ang. Large Language Model – LLM) wykorzystuje formę predykcyjnego wyszukiwania następnego odpowiedniego słowa, opartego częściowo na częstości występowania tego konkretnego „następnego słowa” w odpowiedniej sekwencji, wywnioskowanej z ogromnego „korpusu” danych, które model językowy pozyskał i teraz „kopiuje”. Dane te obejmują cały korpus tworzony przez ludzkość, od książek po publikacje online, tweety i zasoby mediów społecznościowych. Taka forma obliczeń ogranicza zdolność modelu językowego do faktycznego „rozumowania” lub posiadania jakiejkolwiek zdolności autoreferencyjnej niezbędnej dla tego, co uznajemy za „świadomość”.

Nowe przełomy umożliwiają modelom językowym badanie różnych części procesu – przypomina to „refleksję”, czyli zatrzymanie się w połowie myśli i zadanie sobie pytania: „Czekaj, czy to prawda? Sprawdzę to jeszcze raz”. Aktualna generacja modeli nie posiada tej zdolności – po prostu prowadzi ciąg do końca, znajdując korelacje i słowa o najwyższym prawdopodobieństwie wystąpienia, które pasują do danego ciągu. Nowa zdolność pozwala sztucznej inteligencji na „zadawanie sobie pytań” w określonych odstępach czasu, stając się tym samym wczesnym prekursorem „mentalnej rekurencji” utożsamianej ze świadomością.

Najbardziej oszałamiającą i „niebezpieczną” zdolnością powiązaną jest wykorzystanie tego procesu przez modele do samodoskonalenia. Od zawsze było to postrzegane jako „święty Graal” i największe zagrożenie, ponieważ nikt nie wie dokładnie, jak „szybko” mogłyby one „wyewoluować” w coś, co wymknęłoby się spod kontroli. Zwyczajnie nie istnieją żadne wyjaśnienia ani precedensy; niezwykle potężny komputer działający na dziesiątkach tysięcy procesorów może potencjalnie „samodoskonalić się” o rzędy wielkości szybciej niż człowiek.

W liście, który wyciekł, wspomniano, iż Qualia jako pierwsza wykazała zdolność do przyspieszonego „uczenia się między domenami”. Nie musi być szkolona od podstaw z zakresu każdego nowego zadania – system potrafi opanować ogólne zasady jednego zadania, a potem zastosować je poprzez wnioskowanie do wykonania innych zadań.

Prosty przykład: podczas nauki jazdy po wirtualnym środowisku miejskim przekonujesz się, że wpadanie na obiekty może spowodować uszkodzenia lub obrażenia; zapoznajesz się z prowadzeniem auta; następnie „siadasz” za sterami helikoptera, by „rozgryźć” jego pilotowanie bez żadnych dodatkowych instrukcji – w oparciu o transfer pozyskanej dotychczas wiedzy i głębokie zrozumienie, iż przyswojone wcześniej zasady mogą mieć zastosowanie teraz (np. omijanie budynków i pozostałej infrastruktury miejskiej, obsługa mechanicznych elementów sterujących itp.).

Największe implikacje dla postępu tego typu ma matematyka, która ostatecznie rozgałęzia się na wszystko. Otóż sposób, w jaki funkcjonują obecne modele – predykcyjne generowanie kolejnego symbolu – nie może być z powodzeniem stosowany do rozwiązywania prawdziwych, poważnych problemów matematycznych. Dla sztucznej inteligencji język jest znacznie łatwiejszą „sztuczką” do opanowania niż matematyka.

Wynika to z faktu, iż język można z grubsza przybliżyć za pomocą prostej miary predykcyjnej, ale zaawansowane rozwiązywanie problemów matematycznych wymaga różnych poziomów głębokiego poznania i zdolności rozumowania. Oto jedno z przekonujących wyjaśnień:

Eksperci od systemów AI uważają, że ewentualne rozwiązanie problemu matematyki otworzyłoby drzwi do wszystkich możliwości, ponieważ matematyka jest fundamentem praktycznie wszystkiego. Sztuczna inteligencja byłaby zdolna uporać się z odwiecznymi zagadkami, generowałaby nowe teorie, opanowałaby fizykę i mechanikę kwantową, biologię i wszystko, co znajduje się pomiędzy nimi – droga do wielkich przełomów zostałaby otwarta; choć oczywiście nie oznacza to, że byłby one dobre dla rasy ludzkiej.

Ten nowy przełom wyposażyłby AI w zdolności „generalizacji”, czyli samodzielnego uczenia się nowych dyscyplin. Specjalizacja w jednym rodzaju zdolności wytwórczych – np. zajmujący się sztuką Midjourney – i wynikająca z niej potrzeba operowania na konkretnych, gigantycznych „zbiorach danych wysokiej jakości” z zakresu określonej dyscypliny zostałaby zastąpiona przyswajaniem wiedzy poprzez międzydyscyplinarne „wnioskowanie”, co utorowałoby drogę do nieograniczonej multimodalności.

Obecnie wiadomo, że LLM są tylko tak dobre, jak ich dane szkoleniowe – nie mogą tak naprawdę „wyjść” poza nie, aby zająć się prawdziwie kreatywnym rozwiązywaniem problemów. Nakłada to również górny „limit” na ich rozwój, ponieważ cała ludzkość dysponuje skończoną ilością „danych wysokiej jakości”. I choć ilość ta jest niebagatelna, to została już w większości wchłonięta przez wiodących twórców sztucznej inteligencji – firmy uciekają się więc do praktyk nielegalnych, próbując pozyskać dane zakazane – np. chronione prawem autorskim – aby wycisnąć jeszcze jedną kroplę ulepszeń. Nowy przełom potencjalnie położyłby temu kres, całkowicie eliminując potrzebę posiadania zbiorów danych.

Z myślą o tych, którzy mają wątpliwości co do tego, czy AI rozwinie w najbliższym czasie „świadomość”, znawcy przedmiotu napisali ostatnio artykuł próbujący powstrzymać przesadne reakcje i pochopne wnioski wyciągane z ostatnich wydarzeń. Czyniąc to, w rzeczywistości dowiedli jedynie, że tak naprawdę mamy do czynienia z niczym innym jak zabawą w semantykę. Mówienie o sztucznej inteligencji jako o posiadającej „umysł” pogrąża w perspektywie skoncentrowanej na człowieku i nieumyślnie antropomorfizuje te systemy.

Faktem jest, że nadchodząca fala sztucznej inteligencji może znacznie prześcignąć możliwości ludzkiego mózgu, ale sposób, w jaki będzie „myśleć”, nie odwzoruje funkcjonowania ludzkiego mózgu. Liczni oznajmią, iż brakuje jej „świadomości”, lecz takie wnioskowanie będzie równoznaczne ze stwierdzeniem „AI nie posiada ludzkiego umysłu”. Oczywiście, że nie – nikt nie sugeruje, że jej „umysł” będzie podobny do ludzkiego, ani że w ogóle należy określać go mianem „umysłu”. Możesz nazywać go jak chcesz, ale jego zdolności będą niezaprzeczalne.

Ci, którzy z miejsca piętnują AI jako nieświadomą, reagują emocjonalnie na zrozumiale odrażający pomysł, że sztucznie skonstruowana rzecz mogłaby twierdzić, że jest jedną z nas. Takie uczucia wynikają z połączenia dumy i zakorzenionego judeochrześcijańskiego – lub po prostu religijnego – oburzenia, instynktownej awersji wobec tego co nieznane, nieświęte, bezduszne. Nie ma w tym nic złego per se; każdy ma prawo do swoich przekonań. Żadne odruchowe reakcje nie zmienią jednak trajektorii i zawrotnego tempa ewolucji sztucznej inteligencji.

Co ciekawe, powyższy artykuł odsyła do pracy badawczej, która usiłuje objaśnić magię transformatorów – pierwotnych elementów składowych współczesnych LLM. Sami naukowcy tak naprawdę nie wiedzą, jak one działają nawet na najbardziej podstawowym poziomie. „Karmią” je parametrami i szkolą w zakresie informacji, ale nie są pewni, w jaki sposób transformatory przetwarzają część tego przepływu pracy, ponieważ warstwy i złożoność są po prostu zbyt duże, aby ludzie potrafili odpowiednio zwizualizować ich wzajemne oddziaływanie. Autorzy podjęli próbę uproszczenia procesu celem zwizualizowania przynajmniej jego podstawowej części. To, co odkryli, było intrygujące: zmuszeni byli przyznać, iż sztuczna inteligencja posłużyła się czymś, co można porównać jedynie z „rozumowaniem abstrakcyjnym”.

Transformatory wykorzystywały dobrze znany predykcyjny proces dopasowywania znanych słów do innych znanych słów. Kiedy naukowcy wprowadzili słowa, na których model nie został przeszkolony, był on w stanie użyć procesu „abstrakcji”, aby połączyć nieznane słowo z sekwencją w sposób skojarzeniowy. Uproszczony model zdołał – na podstawowym poziomie – „nauczyć się” nowego procesu. Według zdumionych naukowców stała się rzecz niemożliwa:

W tym przypadku zjawisko uczenia się nowych umiejętności z kontekstu nie powinno być możliwe, gdyż parametry, które dyktują wydajność modelu, są dostosowywane tylko podczas szkolenia, a nie wtedy, gdy model przetwarza kontekst wejściowy.

Nazywaj to jak chcesz – świadomością, egregorem czy psychopompem – ale era maszyn myślących nadejdzie. I to niebawem.

Opublikowano Pułapka technologiczna | Dodaj komentarz

Globalny pucz

W swojej książce Silent Coup: How Corporations Overthrew Democracy (Cichy pucz: Jak korporacje obaliły demokrację) Claire Provost i Matt Kennard przedstawiają sposób, w jaki zorganizowano i przeprowadzono globalny korporacyjny zamach stanu. Ich dochodzenie obnaża zaprzężenie międzynarodowego systemu prawnego do grabieży surowców mineralnych w krajach rozwijających się, a także obalania rządów, które kwestionują korporacyjną dominację. Autorzy ujawniają sojusz między organizacjami non-profit a korporacjami, który na pierwszym miejscu stawia zysk, a nie sprawiedliwość. Dokumentują też osłabienie przepisów prawa pracy, niszczenie ochrony i praw pracowników. Z lektury dowiadujemy się, że korporacje nie tylko ustanowiły globalny odpowiednik Sądu Najwyższego, lecz także werbują i finansują prywatne oddziały najemników, aby likwidowały ruchy pracownicze, zastraszały i mordowały aktywistów. Mechanizmy kontroli umożliwiające plądrowanie świata rozwijającego się są już wykorzystywane w świecie uprzemysłowionym.


Wypowiedzi Matta Kennarda – byłego dziennikarza „Financial Times”, współzałożyciela i głównego researchera w Declassified UK, serwisie informacyjnym badającym brytyjską politykę zagraniczną – pochodzą z wywiadu opublikowanego 20 września 2023 roku.

Mamy do czynienia z systemem będącym cieniem systemu prawnego – działa on na całym świecie i wywiera wpływ na prawie każdy kraj. W jego ramach międzynarodowe korporacje mogą pozywać państwa za prowadzenie polityki, która im się nie podoba, i która według nich narusza „prawa inwestorów”. Głównym organem rozpatrującym podobne sprawy jest Międzynarodowe Centrum Rozstrzygania Sporów Inwestycyjnych (ICSID). W krajach rozwiniętych mało kto o nim słyszał.

System został stworzony przez Bank Światowy w 1966 roku. W latach 60. formalne imperium zniknęło, a proces dekolonizacji przyspieszał: wiele państw w Afryce i innych miejscach odzyskało niepodległość; wielu ludzi, którzy walczyli z imperialnymi mocarstwami, zostało prezydentami i premierami. Tradycyjni właściciele świata wpadli w panikę. Zastanawiali się, jak utrzymać kontrolę. Zadawali sobie pytania: Jak mamy zapewnić ochronę naszych inwestycji, skoro nie mamy formalnego imperium? Jak mamy przywołać do porządku lub wyeliminować nieposłusznego przywódcę danego kraju, skoro nie dysponujemy lokalnym garnizonem swoich wojsk?

A zatem wymyślili ten system. W rzeczywistości jego ideę podsunął niemiecki bankier Hermann Abs, który pracował w Deutsche Bank i miał powiązania z nazistami. Po II wojnie światowej uznał, że światu potrzebna jest „kapitalistyczna Magna Carta”. W 1953 roku wywiad brytyjski i amerykański usunął demokratycznie wybranego premiera Iranu Mohammada Mosaddegha, ponieważ znacjonalizował on Anglo-Iranian Oil Company, czyli obecny koncern BP. W następnym roku Centralna Agencja Wywiadowcza obaliła demokratycznie wybranego prezydenta Gwatemali Jacobo Arbenza, ponieważ miał czelność przekazać część ugoru bezrolnym chłopom. W 1956 roku doszło do „kryzysu sueskiego” – prezydent Gamal Abdel Nasser upaństwowił Kanał Sueski, a więc Francja, Wielka Brytania i Izrael dokonały inwazji na Egipt.

Po tej serii brutalnych „interwencji” Abs spotkał się w 1957 roku w San Francisco z grupą przemysłowców, na której czele byli potentaci z Ameryki. Powiedział im: Słuchajcie, problem suwerennych, zbuntowanych przywódców nie zniknie. System oparty na ich zabijaniu i obalaniu rządów trzeba zastąpić infrastrukturą prawną, dzięki której będziemy sprawować władzę ponad głowami tych ludzi; nawet jeśli społeczeństwa wybiorą naśladowców Nassera, Arbenza lub Mohammada Mosaddegha, zwiążemy im ręce – nie wykonają żadnego ruchu.

Abs wpadł na pomysł stworzenia ponadnarodowej instytucji, w której prawa inwestorów mogłyby być egzekwowane wbrew woli państw. Wspólnie z brytyjskim lordem Hartley’em Shawcrossem opracował Projekt Konwencji Absa-Shawcrossa – szablon systemu, który został zaadoptowany przez Bank Światowy, a następnie wprowadzony w życie w 1966 roku jako ICSID. Gromadząc materiał do książki, odwiedziliśmy archiwa Banku Światowego w Waszyngtonie, gdzie dość otwarcie wyjaśniono nam, o co chodziło. Bez wątpienia celem było umocnienie globalnej władzy korporacji. Podczas zimnej wojny to geopolityczne narzędzie pozwalało narzucać rządy korporacji wszędzie tam, gdzie popularność zyskiwał komunizm lub socjalizm. System rozwinął się w pełni pod koniec zimnej wojny: liczba spraw sądowych odnotowała gwałtowny wzrost po 1990 roku.

ISDS, czyli mechanizm rozstrzygania sporów między inwestorem a państwem, był dużą częścią menu polityki, którą wymuszono na rządach integrowanych z zachodnim systemem gospodarczym. Wiele procesów zostało wytoczonych krajom Europy Wschodniej. Zachodnie korporacje posługują się tym kluczowym instrumentem, bo uniemożliwia on przeciwstawienie się ich władzy globalnej.

Najważniejszym newsem politycznym w dzisiejszym świecie jest fakt, iż forma korporacyjna pożarła państwo, które ją stworzyło. Forma korporacyjna wygrała wojnę, która toczyła się przez z górą 400 lat – od chwili powstania pierwszej spółki akcyjnej w Londynie w połowie XVI wieku.

Systemy, które egzekwują rządy korporacji, czyli elity stanowiącej promil 1% populacji ludzkiej, mają wyrafinowaną podbudowę ideologiczną, która przekonuje społeczeństwa o zasadności ich istnienia, a pracownikom korporacji patrzącym codziennie w lustro pozwalają nie widzieć w nim odbicia potwora. ISDS to jeden z niewielu systemów, z jakimi się zetknąłem, którego usprawiedliwienie przychodzi korporacyjnym oficerom z wielkim trudem. Jedynym argumentem przemawiającym „za” jest zwiększenie szansy na przyciągnięcie inwestycji zagranicznych; „pokrzywdzeni” inwestorzy odwołają się do ponadnarodowego organu, aby uzyskać odszkodowanie.

Dzięki temu systemowi kapitalizm uprawiany przez ponadnarodową klasę korporacyjną zostaje pozbawiony elementu ryzyka. Z kolei rządy obawiają się prowadzenia polityki, która zmniejszyłaby profity korporacji. W Gwatemali uzyskaliśmy dostęp do wewnętrznych dokumentów dotyczących oceny kopalni pod kątem oddziaływania na środowisko. Dyskusja o wpływie zakładu na lokalną społeczność szybko skoncentrowała się na ewentualnych problemach z ICSID – na tym, czy rząd zostanie pozwany przez firmę, jeśli nie wyda pozwolenia na prowadzenie działalności. Ponieważ groźba była zbyt duża, przedsięwzięcie dostało zielone światło. To przykład ataku na demokrację – na zdolność rządu do obrony obywateli przed korporacyjnymi nadużyciami. Dzieje się tak nie tylko w krajach rozwijających się, lecz także w świecie uprzemysłowionym. Nazywamy to efektem bumerangu – systemy zastępujące formalny kolonializm uderzają w państwa zachodnie, w których zostały stworzone.

System ten jest utrwalany w umowach o wolnym handlu, dwustronnych umowach inwestycyjnych (in. BIT) oraz innych umowach finansowych lub handlowych zawieranych między państwami. Treść umów o tzw. wolnym handlu była jednym z najistotniejszych odkryć, jakiego dokonaliśmy podczas pisania książki. Kiedy słyszysz tę nazwę, myślisz, że chodzi o wzajemne obniżenie ceł, zwiększenie handlu. W rzeczywistości zapisy regulujące te kwestie nie zajmują więcej niż jednej strony umowy, natomiast przepisy, dzięki którym korporacje mogą działać w danym kraju bez przeszkód, wypełniają setki stron. Dlatego umowy o wolnym handlu powinny nosić nazwę umów o prawach korporacyjnych. Często zawierają one klauzulę o wspomnianym systemie ISDS. Przykładem jest NAFTA, CAFTA i odrzucona TTIP, którą reklamowano jako największą w dziejach umowę o wolnym handlu między Europą a Stanami Zjednoczonymi. Rządy często nie wiedzą, w co się pakują.

Być może najbardziej korupcjogenną częścią całego systemu jest finansowanie zewnętrzne. Sprowadza się ono do tego, że drobne instytucje finansowe inwestują wyłącznie w roszczenia przeciwko rządom. Udzielają one pożyczek przedsiębiorstwom nie tylko na pokrycie kosztów sprawy sądowej, lecz także na ekspansję.Jeśli przegracie, nie zwrócicie nam pożyczonej kwoty – mówią. Jeśli sąd rozstrzygnie na waszą korzyść, oddacie nam część wygranej. Zdarza się, że ta „część” to miliardy dolarów. Taką sumę przekazano z odszkodowania, jakie koncernowi Occidental Petroleum wypłacił Ekwador. Obecnie toczy się proces przeciwko Hondurasowi – amerykańska korporacja wykorzystuje ICSID, aby pozbawić skarb tego państwa 11 miliardów dolarów. Rząd Hondurasu usiłuje zamknąć SCZ, którą otworzył poprzedni neoliberalny gabinet wspierany przez USA. Tak ogromna suma pieniędzy może pogrążyć gospodarkę kraju.

Na całym świecie aktywiści giną w walce z rządami korporacji. W Salwadorze zabito Marcelo Riverę i wielu innych, którzy próbowali powstrzymać projekty wydobywcze. W każdym przypadku było tak samo – nie ujęto żadnych podejrzanych. Podczas rozmów ludzie mówili nam: Nie możemy udowodnić, że za zamachem stał koncern. Ktoś podjechał motocyklem i wystrzelił serię z karabinu maszynowego. System prawny tak naprawdę nie działa, podobnie jak aparat ścigania. Sprawca pozostaje nieuchwytny. Wszyscy wiedzą, że ofiara zapłaciła życiem, bo rzuciła wyzwanie potentatowi branży wydobywczej.

Kiedy byliśmy w Kolumbii w 2016 roku, toczył się tam proces przeciwko dostawcy bananów Chiquita. To dawny koncern United Fruit, który zmienił nazwę, ponieważ miał złą prasę. Chiquita została postawiona przed sądem za pogwałcenie ustawy Alien Tort Statute – wynajęła i opłaciła paramilitarne oddziały do zabijania kolumbijskich aktywistów i związkowców. Często mamy do czynienia z całkowitą bezkarnością, ponieważ między zleceniodawcami a zleceniobiorcami istnieją liczne warstwy separacji. W Hondurasie zamordowano wielu działaczy, którzy konfrontowali się z firmami należącymi do oligarchy Miguela Facussé Barjumy. Ani właścicielowi, ani jego podwładnym nie postawiono żadnych zarzutów, a Bank Światowy przyznał mu dodatkowe fundusze.

Nikt nie próbuje walczyć od wewnątrz – korporacyjne kadry zostały skutecznie zindoktrynowane, przyswoiły fałszywe ideologie usprawiedliwiające. Jedynymi, którzy walczą, którzy naprawdę rozumieją ten system, są ludzie w terenie. Ich odwaga i osiągnięcia są inspirujące.

Media głównego nurtu są własnością korporacji. Coraz więcej artykułów i reportaży jest kryptoreklamą. Korporacje mają w kieszeni zarówno nadawców, jak i organizacje pozarządowe. To panorama kontroli. Nic więc dziwnego, że prawda o korporacyjnym systemie nie jest powszechnie dostępna. Moskiewska Prawda nie była źródłem rzetelnej wiedzy o Związku Radzieckim, tak jak media nurtu głównego nie są źródłem rzetelnej wiedzy o poczynaniach korporacji.

Sektor korporacyjny skolonizował również system polityczny – większość polityków nie może zostać wybrana bez silnego wsparcia z jego strony. Dlatego mówimy o cichym puczu. Obywatele rozumieją, że politycy występujący przed kamerami nie podejmują decyzji. Niestety media mainstreamowe nie udostępniają ram analitycznych, które pozwoliłyby im zrozumieć dlaczego. Stąd mnożące się teorie spiskowe. Odpowiedzią jest władza korporacji. Ludzie, którzy korporacjami, mówią o niej otwarcie za zamkniętymi drzwiami. Wystarczy przejrzeć chociażby odtajnione akta rządu brytyjskiego. Nie sposób zrozumieć dzisiejszego świata, jeśli nie patrzy się nań przez pryzmat władzy korporacji. To kwestia integralna. Podobnie jak fakt, iż państwo nie działa już w interesie ludzi, zaś demokrację niszczą korporacje.

Organizacje pozarządowe są elementem, bez którego ta korporacyjna imperialna mozaika nie może się obejść. To one nadają systemowi patyny altruizmu i humanitaryzmu, która skutecznie usprawiedliwia go przed światem. Współpracują z korporacjami, a przynajmniej wspierają rządy, które prowadzą politykę cementującą korporacyjną władzę.

To samo dotyczy działalności pomocowej – wiele organizacji pozarządowych jest powiązanych z instytucjami pomocowymi. Należy do nich Bank Światowy. Spędziliśmy dużo czasu badając Międzynarodową Korporację Finansową (International Financial Corporation – IFC) utworzoną w 1956 roku w okresie dekolonizacji. Jej idea polegała na inwestowaniu: Nie przekazujmy kapitału rządom, ale inwestujmy w prywatne korporacje, aby pomóc im spenetrować nowe rynki. IFC jest dzisiaj bankiem inwestycyjnym. Odwiedziłem kopalnię diamentów w Tanzanii sfinansowaną przez IFC. Pamiętajmy, że były to nasze pieniądze – Bank Światowy funkcjonuje dzięki środkom publicznym. Zakład nie przynosi zysków od 10 lat. To bardzo korzystna sytuacja, ponieważ nie wykazując zysków, nie płacisz podatków. Dbają o to księgowi. Ministerstwo podatków Tanzanii to kilka osób okupujących pojedyncze biuro.

Chodzi więc o ekspansję i kontynuację rządów korporacji pod przykrywką rozwoju, humanitaryzmu i pomocy. Rzeczywistość jest przeciwieństwem oficjalnych deklaracji. Bank Światowy zajmuje się rzekomo redukowaniem globalnego ubóstwa, tymczasem wdrażana przez tę instytucję polityka gwarantuje, że większość ludzkości będzie wegetować. To nie przypadek, że świat wygląda tak, jak wygląda. Próbują nam wmówić, iż jest odwrotnie: Och, nie możemy do końca zrozumieć, dlaczego tak się skończyło. Wzmacniają tę politykę. A jeżeli jakiś rząd wystąpi przeciwko nim, to zostanie wyeliminowany przez ukrytą rękę – zachodnią armię lub wywiad.

Książkę wieńczy rozdział o prywatyzacji wojska i sił bezpieczeństwa na całym świecie. W kontekście demokracji trend ma bodaj największe implikacje. Przez stulecia filozofowie i socjologowie powtarzali, że władza państwa bazuje na wyłączności na legalne użycie siły. Przestudiowane przez nas liczby są jednoznaczne: w wielu krajach w prywatnej ochronie pracuje już więcej osób niż w policji. O czym to świadczy? O prywatyzacji wojska. Wizja korporacji prowadzących ze sobą wojnę o surowce naturalne wkrótce opuści sferę dystopijnej fikcji.

Jedną z głównych, najbardziej brzemiennych w skutki cech systemu jest brak regulacji. Kraje zawierają z prywatnymi firmami ochroniarskimi swoiste umowy dżentelmeńskie. W ten sposób unikają odpowiedzialności poprzez tzw. wiarygodne zaprzeczenie. Brudną robotę zlecasz korporacji – egzekutorowi. Dziennikarze tacy jak my nie mogą wysyłać do prywatnych zleceniobiorców zapytań w ramach ustawy o swobodnym dostępie do informacji. O wiele łatwiej jest ukryć okrucieństwa, dlatego w interesie państw jest angażowanie podwykonawców. O wiele łatwiej ukrywa się okrucieństwa, gdy dokonują ich korporacje spoza struktury państwowej.

Na podstawie naszego globalnego dochodzenia zrozumieliśmy, że świat tworzony przez system korporacyjny jest światem zdominowanym przez niewielką elitę. Podczas gdy jej bogactwo powiększa się, społeczeństwa pogrążają się w coraz większej desperacji i tracą środki do życia. W tym scenariuszu mniej niż 1% populacji odgradza się od reszty ludzkości, którą wyniszcza wraz z planetą, czyniąc to z pomocą prywatnych sił bezpieczeństwa. To symptom choroby, którą jest władza korporacji. ♦

Od lat 80. XX wieku ta śmiertelna przypadłość ponad dwukrotnie zwiększyła szkody, jakie cywilizacja przemysłowa zdążyła od swojego zarania wyrządzić ziemskiej zdolności do podtrzymywania życia. Tym samym znacznie przyspieszyła planetarny upadek.

Opublikowano Gospodarka, finanse, surowce i energia | Dodaj komentarz